Góry o poranku.
Szczeliniec Wielki i Broumovskie Steny.
Patrzę wciąż z zapartym tchem, że moje oczy to oglądały.
Dziękuję! Continue reading “poranek” »
Góry o poranku.
Szczeliniec Wielki i Broumovskie Steny.
Patrzę wciąż z zapartym tchem, że moje oczy to oglądały.
Dziękuję! Continue reading “poranek” »
Kasztany pękate na drzewach.
Uśmiechamy się do nich ze Staszkiem.
Spadać same jeszcze nie chcą, więc im trochę pomagamy. Continue reading “Kasztany” »
Pisanie bloga było dla mnie terapeutyczne.
Myśli zapisane wyglądają inaczej, podobnie jak wypowiedziane.
Brak pisania odczuwam dotkliwie przez zwiększające się ciśnienie w głowie.
Natłok myśli, uporczywie wracających nie wpływa pozytywnie ani na nastrój, ani na działania, ani na życie.
Więc wracam, choć pełna obaw czy moje poszarpane ostatnio myśli, mnóstwo wątpliwości i leków powinny ujrzeć światło dzienne. Bo wiem, że czytana czasami jestem. A słowo ma wielką moc – sprawczą i destrukcyjną również.
Jednak Rudawiec to moje miejsce, gospodarzę tu jak umiem, jak mogę.
Lubię moją przystań tak jak kocham Bielice i rudawcowy zakątek w górach.
Jeśli komuś jeszcze bliskie jest to miejsce – to cieszę się.
Wskakuję w pociąg powrotny i choć zmieniona, bo nurt życia wciąż wartki, wysiadam w Rudawcu, aby zostawiać tu garść myśli, radości, smutków, wątpliwości. Kawałek życia.
I dalej tworzyć nie-co-dziennik mej podróży.
Ile razy sama sobie czy innym dokoła mówię najpierw o pozytywnych i dobrych rzeczach, a potem dopiero o negatywnych czy trudnych?
Nie wiem na ile to zmiany hormonalne, na ile sytuacja życiowa, a na ile jeszcze położenie ziemi względem słońca czy przypływ albo odpływ (a może jednak księżyc?) wpływają na zwiększoną aktywność negatywnych myśli jaką u siebie obserwuję. Przekłada się to niestety na marudzenie, czepianie się i brak wdzięczności. Nieznośna się robię. Ale na moje szczęście jeszcze to widzę i przeszkadza mi to.
Staję przed lustrem i przyznaję patrząc sobie głęboko w oczy: Uśmiechnij się. I nie lękaj się tylko stawiaj żagle. I płyń pewnie i odważnie, bo nie warto żyć inaczej. Continue reading “Uśmiechnij się.” »
Uwielbiam pomarańczową dynię.
Jadąc do Zielnik widziałam całe pole dyni – cudny krajobraz!
Warzywo w radosnym kolorze, delikatne w środku.
Kompozycja z imbirem czy to w zupie czy w cieście zawsze tworzy niesamowitą symfonię – że tak się muzycznie wyrażę. Continue reading “Dynia” »
Magia słów i dźwięków akustyka sprawia, że słucham i słucham, i przestać nie mogę.
I wiem, że życie daje mi wszystko, czego potrzebuję, aby żyć „na bogato”, oddychać pełną piersią, śmiać się do łez.
Jedyne co muszę zrobić, to zechcieć to zauważyć i przyjąć.
I to nie jest tak, że na tacy mi podają, że prosto jest i cudownie.
Nic z tego. Trudno, pod górkę, ze łzami w oczach.
Ale kiedy otworzyć serce i przyjąć to, dostrzec – to jakoś lżej, lepiej, pogodniej.
Bez poczucia przegranej. Continue reading “You find yourself” »