90 lat

Tak wiele wspomnień w jej głowie. Niektóre jaskrawe i nadal bolą lub cieszą. Inne wyblakłe, takie zamazane jakieś.
„Czy jesteś zadowolona ze swojego życia, czy zmieniłabyś coś?” – luźno rzucam pytanie, które przyszło mi do głowy dzień wcześniej.
Chwila zastanowienia – „Nie, raczej nie. W Jurka musiałam włożyć najwięcej pracy.
A Roman był zawsze taki dojrzały, nie musiałam nim się martwić”.

hmmm …

Rozmawiamy w drugi dzień Nowego Roku – za kilkanaście dni 90 lat życia będzie faktem.

A jak ja teraz Ją widzę?

Ostatnio jakoś tak bardziej w ciepłych barwach. Czy rozumiem? To nie jest istotne. To nie moje życie, nie moje decyzje i wybory. Choć z tej historii powstałam. Ale tak – rozumiem jedno, że łatwiej jest oceniać niż przyjmować i akceptować.
Przyglądam się ciekawie temu życiu. Staram się zrozumieć, dlaczego tak zostało ukształtowane, dlaczego takie wady dziś utrudniają codzienne śniadania, obiady, kolacje, rozmowy, wspólne mieszkanie. Jakie są zalety, dobre strony?

Mam wiele wspomnień związanych z babcią.
Zdarzyło mi się być przy niej w różnych sytuacjach i zainicjować kilka zdarzeń, które – choć tego nie okazała – cieszyły ją. Teraz jakbym wyraźniej widziała jej zalety. Rozumiała i przyjmowała ją taką, jaka jest. Choć to trudne.
Ma wokół siebie taki mur ochronny. Nie zmieni się. Nie po 90 latach. Choć cały czas wierzę, że Ona doskonale zdaje sobie sprawę ze swoich przywar. A to już coś.

Patrzę na nią i słyszę (od długiego już czasu), że wszystko ją boli. I wiem, że słucham tych słów, ale nie słyszę. Za często powtarzała te same frazy, chcąc zwrócić na siebie uwagę, zyskać zainteresowanie (choć nie wie do tej pory, że bez tego je miała). Czasem zastanawiam się jednak, jak to jest żyć z bólem, narastającym od dawna bólem. Widziałam ból w oczach Tatki. Widziałam cierpienie. W babci oczach nie wiedzę tego bólu. tylko słyszę słowa. No ale boli, pewnie coraz bardziej boli ciało, które odmawia posłuszeństwa.

Patrzę na nią i widzę, że tak ładnie się starzeje. Niedołężnieje powoli. Zapada się w sobie. Kurczy. Łagodnieje również. Stare przesadzone drzewo. A mimo wszystko żyje i czasami uśmiecha się do słońca.

Tak. 90 lat. Troje braci. Wojna. Niespełniona miłość. Duma. Jeden ślub. Troje dzieci. Dom w kamienicy na Wildzie. Codzienne gospodarzenie. Wnuki – 8 sztuk. Prawnuki – 12 sztuk. Wiele narodzin. Wiele śmierci. Odchodzenie wszystkich, których znała i kochała. Samotność. Radości i smutki codzienne. Przeprowadzka. 90 lat. I co będzie dalej?

babcia Ziuta

Autor

Jaskóła

Cóż można powiedzieć o Jaskółce - że czarny sztylet, że ruchliwa, uśmiechnięta i ... żywa.

Jedna myśl w temacie “90 lat”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.