agrest

Smak dzieciństwa. Cierpki, kwaśny. Ale niewątpliwie jest to smak mojego dzieciństwa. Zbieraliśmy go z kuzynostwem i siostrami na ogródku działkowym u dziadka. Drzewek było chyba z dwadzieścia. Ale najsłodszy, czerwony był pod papierówką, w zawsze zarośniętym narożniku ogrodu. Ten agrest nigdy nie trafiał w ręce babci, która trudniła się przetwórstwem. Czerwony, słodki agrest się po prostu zjadało. Prosto z krzaczka, odrywając jedynie brązowy ogonek 🙂

Od jakiegoś czasu, kiedy na straganach pojawia się agrest, marzę o zrobieniu ciasta z agrestem. Planuję zrobienie ciasta z agrestem. Obiecuję sobie zrobienie ciasta z agrestem, wyobrażając sobie jednocześnie ten cudowny smak słodko-kwaśny.

I spełniło się. Zrobiłam. Z przepisu pani Doroty ciasto z agrestem i migdałami. Zamiast migdałów, których zabrakło w szufladzie, dodałam mielone orzechy włoskie. I wyszło super. Bardzo mi smakuje.

Staszek spróbował agrestu. Zjadł. Ale minę miał kwaśną 😉

Autor

Jaskóła

Cóż można powiedzieć o Jaskółce - że czarny sztylet, że ruchliwa, uśmiechnięta i ... żywa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.