Antidotum

Szukam antidotum na stres, na złość, zdenerwowanie … Poniekąd znalazłam w Bieszczadach – z Białą, na szlakach, chodząc po połoninach, patrząc w bezkresną dal gór. Znalazłam w Bielicach na schodkach Rudawca, gdzie w słonecznych promieniach popijałam kawę nakapaną z Basinego ekspresu. Znalazłam w Kaliszu grając namiętnie w „Człowieku nie irytuj się” z dzieciakami, rodzicami, siorką. Filmem lata okazała się „Mamma mia” – maksymalna dawka energii, tanecznej także. Znalazłam antidotum świętując urodziny Iny, rozmawiając z Fridzią, patrząc jak radośnie Marta pływa, a Tymcio bawi się w swoim przedszkolu. Znalazłam w muzyce, którą Krzyś ściągnął do domu. Znalazłam także smakując pysznej cafe latte z kwiatem lub sercem wyczarowanym przez barmana na pianie mlecznej. Znalazłam w moich fotografiach. Jest tyle chwil, które powodują, że się śmieję, uśmiecham, że serce skacze mi z radości.

I chyba tego należy się trzymać. Odrzucić wszystko, co nie jest moim zmartwieniem, moim życiem i moimi problemami.  Żyć po swojemu i nie dać sobie powiedzieć, że to nie jest dobra droga, ot co!

Autor

Jaskóła

Cóż można powiedzieć o Jaskółce - że czarny sztylet, że ruchliwa, uśmiechnięta i ... żywa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.