brnąłem do Ciebie maju …

Słuchamy ostatnio piosenek Starego Dobrego Małżeństwa.  Na powrót. Krzyś „Z synem w oknie”. A syn zgubił pierwszego zęba. Ale nie o tym chciałam.

Chciałam o maju. Pierwsze ogniska już za nami, a będzie ich więcej, mam nadzieję. Gwiazd w górach całe mnóstwo. Jestem spokojna. Przyjaciele blisko. Wszystko wokół takie zielone, pełne życia, czyste, świeże … majowe. Tak niewiele potrzeba do szczęścia. Tylko trudno to czasami zauważyć. Żal mi siebie, gdy tego nie potrafię, żal mi innych, gdy idą niezadowoleni przez życie. Maj. Zawsze lubiłam ten miesiąc. W liceum malowałam na małych kartonikach zielone łąki zapałnione mleczami, majowe łąki o zachodzie słonka. Właśnie – malowałam – taka terapia to pewnie była i potrzeba. I jak patrzę teraz na ten licealny wiosenny czas, to ciepło mi na sercu. Wiele rzeczy robiłam wówczas, bo czułam taką potrzebę, czasami potrzebę chwili. Oczywiście wiele mi się nie udało – ale to temat na inną historię.

Maj napełnia mnie energią. Ładuję swoje akumulatory. Dobry czas. Ciągnie mnie w świat. Aparat czeka. Ludzi czekają i miejsca czekają. Biorę plecak dobrych myśli, marzeń, pragnień i głęboki wdech, i krok do przodu. I tylko jedna mała niespokojna myśl … nie dogodzisz wszystkim, choćbyś nie wiem jak się starał. Szkoda zatem czasu na żale innych i na dogadzanie. Nie tak miała wyglądać ta droga, no ale jest jak jest i chcę się w tym czasie odnaleźć. Bardzo chcę. Maj się maj – trzymaj się w moich ramionach …!!! Trzymam się – a jakże!

Autor

Jaskóła

Cóż można powiedzieć o Jaskółce - że czarny sztylet, że ruchliwa, uśmiechnięta i ... żywa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.