busola i toksyny

Pixelowa rzeczywistość, przejście przez obrotowe drzwi, powoduje, że moja wewnętrzna busola głupieje.
I nie wiem już co jest słuszne, a co nie.
Kto jest prawdziwy, a kto nie.
Czy moja ocena sytuacji jest właściwa czy nie.
Gdzie jest granica wrażliwości na człowieka.
Kiedy jakich słów używać, aby nie ranić ludzi, nie wystawiać na pseudo próby sił.

Głupia jestem. Tracę wiarę w to, że właściwie, że w zgodzie ze sobą postępuję.
Zawierucha we mnie, choć okna pixelowe szczelnie pozamykane.

I martwi mnie to i smuci.

A kiedy wychodzę i nie wsiadam na rower – przynoszę „to” do domu. I zawierucha w domu. Brrrr ….
A kiedy wychodzę i pędzę na rowerze – czuję, że smak życia nie ma w sobie nic z pixela.
Że jest zupełnie gdzie indziej (ufff!).
A czterdziestogodzinna tygodniowo rzeczywistość jest tylko wycinkiem całości, skrawkiem, coraz bardziej toksycznym skrawkiem, który wyolbrzymia sprawy nieistotne, banalne, ubiera je w wielkie słowa i sprawia, że busola nie działa … trzeba mi nabrać dystansu, odsunąć ten toksyczny magnez od mojej busoli i odetchnąć z ulgą.

Autor

Jaskóła

Cóż można powiedzieć o Jaskółce - że czarny sztylet, że ruchliwa, uśmiechnięta i ... żywa.

2 myśli w temacie “busola i toksyny”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.