Czerwone dachy Alfamy

Pragnienie zobaczenia Lizbony przyszło do mnie z kolejną płytą Jo.
Nie każdą jestem w stanie słuchać. Już nie. Sombremesa jednak trafiła prosto do serca i tam została. Potem przeszłam ulicami Lizbony widzianej oczyma Marcina Kydryńskiego, aby dotrzeć do swojego spotkania ze stolicą Portugalii.

To podróż wyjątkowa, pełna gwaru miasta i jednocześnie jego ciszy otoczonej praniem rozwieszonym w oknach kamieniczek Alfamy. Niecodzienne spotkanie z pełnym zaułków i światłocieni miastem, zostawiło we mnie pewnego rodzaju tęsknotę. I teraz, kiedy przeglądam ponownie Muzykę moich ulic czy słucham Sombremesy, inaczej wybrzmiewają we mnie słuchane czy czytane słowa. Bogatsze są o obraz, bo „stopy same poniosły mnie” w kręte uliczki Lizbony. Do miejsc, które zostawiły wspomnienie spokoju. Chodząc po Lizbonie, mijając witryny sklepowe poza głównymi ulicami, goszcząc w maleńkich knajpkach, ma się często wrażenie, że czas stanął w miejscu. I tak trwa w nieskończoność. Zachwyca mnie codzienność inna od mojej, w mieście pełnym słońca i kolorów.

Autor

Jaskóła

Cóż można powiedzieć o Jaskółce - że czarny sztylet, że ruchliwa, uśmiechnięta i ... żywa.