czerwony tir

„Ten facet za szybko jedzie” „Co on robi?!” „On się już nie zatrzyma i ja też!” Uderzenie. Hamulec. Sekundowy manewr kierownicą. Uderzenie. Czerwony tir przede mną. „Jeśli nic nie zrobię zgniecie mnie.” Hamulec wciśnięty do granic możliwości. Kolejny mini manewr kierownicą, która nie chce słuchać. „Już nic nie mogę zrobić!” „Obyśmy przeżyli!” Czerwony tir mija mnie z boku. Wszędzie szkło. Stajemy. Białe poduchy. Płacz Staszka. Płacz Tymka. „Czy nic Wam się nie stało?” „Nic mamo”. Ufff. Żyjemy … Żyjemy! Kierowcy tirów wysiadają, podchodzą. Kierowca innego samochodu i słowa, które zmotywowały: „Świetnie sobie Pani poradziła …” i kierowca czerwonego tira ze łzami w oczach. Ściskam jego dłoń i po stokroć dziękuję, ze Stachem na rękach i Tymkiem z boku. Po stokroć! Że miał oczy otwarte, że nie gadał właśnie przez komórkę, że nie odwrócił wzroku na chwilkę, że miał głowę na karku, że w ciągu 2 sekund, jakie miał na reakcję, tym małym manewrem kierownicy uratował mnie i chłopców. Białorusin. Ze łzami w oczach. Życie … kocham Cię, życie. I tak bardzo cieszę się, że czerwony tir to nie była moja śmierć. Tak bardzo jeszcze przecież chcę żyć! No i żyjemy, zdrowi jesteśmy, choć samochód nadaje się tylko na złom.
Kiedy siadam wieczorem i myśli wracają do wydarzeń sprzed kilku godzin, uświadamiam sobie ile myśli przepłynęło wówczas przez moją głowę w zawrotnym tempie. Zgarniam je do szufladki z napisem „czerwony tir”. Zamykam. Wypijam do dna kieliszek martini.

Autor

Jaskóła

Cóż można powiedzieć o Jaskółce - że czarny sztylet, że ruchliwa, uśmiechnięta i ... żywa.

5 myśli w temacie “czerwony tir”

  1. Aż mnie ciary przeszły, brrrr. Anioły czuwają, na szczęście! Jak dobrze, że nic się Wam nie stało, uffff…

  2. W ogóle, to byłam przekonana na początku, że czytam opis Twojego sennego koszmaru… Życie…

  3. Z opóźnieniem piszę – bo mowę mi odjęło. Naprawdę niesamowite szczęście, że dobrze się skończyła ta historia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.