Deszczowy ranek – ostatni tej wiosny.
Pada i pada. Gdyby to były wakacje, za oknem rozciągałby się widok na dolinę bielicką, a my wyjęlibyśmy planszówki i grali.
Ale nie ma wakacji – jest codzienne stukanie w klawiaturę, projekty – te małe raczej, bieżące sprawy.
Deszcz tym razem podnosi poprzeczkę – zabiera czas.
Muszę wziąć większy rozbieg, aby dać radę tej poprzeczce.
A jutro lato.