Deszcz pada od wczorajszego wieczoru. W nocy ulewa zamieniła każda ścieżkę i szlak w potok. Myślałam, że gorzej to będzie rano wyglądać. Ale dało się bez większych trudności przejść. Ruszyłam przed piąta rano mając nadzieję po trzech godzinach znaleźć się na dworcu w Rycerce. A tu niespodzianka po dwóch godzinach szybkiego marszu dotarłam na dworzec tuż przed przyjazdem wcześniejszego pociągu. Zmierzam zatem do Katowic zostawiając za sobą góry. Mokre i piękne. W tym roku góry zaskakiwały mnie na każdym kroku. Są nieprzewidywalne, pełne żywiołu i swoich praw.