Ostatnimi czasy przyszło mi wysłuchać dwóch skrajnych zupełnie wypowiedzi – temat nie ma tu nic do rzeczy w sumie.
Sytuacja pierwsza miała miejsce, gdy wracałam szybkim krokiem przez osiedlową uliczkę. W pewnym momencie mijałam parę nastolatków – dziewczynę i chłopaka, którzy żywo rozmawiali o jakiś ekscytujących widocznie wydarzeniach minionego weekendu. Nic ciekawego dla zwyczajnego przechodnia. Nie mogłam jednak nie uśmiechnąć się usłyszawszy zbitkę słowną „wyjebałaś focha” – miała ona opisać wydarzenie, w którym dziewczyna posprzeczała się z kimś na imprezie, w wyniku czego popłakała się (mówiąc inaczej puściła beksę 😉 ) hihi .. no szalenie mnie rozśmieszyło podsumowanie – rzucone luźnym tonem, przez nikogo – prócz mojej osoby – nie zauważone. W jak niebywały sposób można opisywać swoje uczucia, odczucia …
Poniekąd jest to smutna prawda o wirtualnej rzeczywistości, w której wszystko, a już szczególnie wypowiedź, musi być krótkie, odwołujące się do skojarzeń, trochę wulgarne, w wydaniu języka polskiego po angielsku, obrosłe w skróty.
Sytuacja druga. Przyszło mi pracować w firmie, która kreuje poniekąd rynek handlu internetowego w Polsce, w sercu polskiego e-commercu 😉 (i kto tu po angielsku gada) – no dobrze niech już będzie: w sercu polskiego e-biznesu – jak zwał tak zwał. Liczne grono wśród moich współtowarzyszy pracy stanowią „techniczni”, chłopcy i nieliczne dziewczęta z IT, programiści. I znów – od kiedy tak mocno przesyceni jesteśmy wirtualną rzeczywistością – a programista jaki by nie był – jest narażony na to promieniowanie „netowe” najbardziej – pojawia się język pochodzący od języków programowania 🙂 i inszych inności świata ‚zerojedynkowego’. Nakreśliłam wystarczająco mocno sylwetkę?
I tak rozmawiając w zespole o nowym projekcie, który ma niebawem ujrzeć światło dzienne, dowiaduję się, że wynikłe rozbieżności są „spowodowane bazą danych na developerce. Po zmergowaniu z aktualnym trunkiem będzie ok”. Czyż to nie jest jasny i klarowny komunikat? (dla niedomyślnych z ang. merger – łączyć / trunking (za wikipedią – pojęcie z dziedziny techniki radiowej, telefonicznej i informatycznej. We wszystkich trzech przypadkach oznacza łączenie danych w jeden wspólny kanał, w którym przesyłane są dane). Uwielbiam w takich momentach podnosić palec do góry, przywoływać najbardziej zawadiacki uśmiech na twarzy i prosić o mówienie „bardziej po ludzku ;)”
Hahahaha … bardzo to zabawne, tak wyłapywać całe stosy zbitek słownych przenoszonych głównie z języka angielskiego w wydaniu programistów, teleinformatyków i innych technicznych tworów współczesności.
Dla dopełnienia obrazu – dynamiczny rozwój e-biznesu powoduje, że do działań związanych z użytecznością stron internetowych wchodzą np. tak cudowne pojęcia jak „architektura strony” – prawda, że piękne? A swoją drogą jak powiemy po polsku „badanie użyteczności strony” a potem powiemy z angielskiego o „usability strony”- pierwsza wersja wyda nam się taka toporna …
I znowu wspomnę Fridę i jej ubolewanie nad poziomem języka polskiego wśród społeczeństwa … co tu dużo mówić – jaki ma być poziom, jeżeli moja Marta w klasie czwartej szkoły podstawowej na języku polskim nie napisała jeszcze żadnego wypracowania!!! Pamiętam jak dużo pisaliśmy w szkole podstawowej, w różnych formach wypowiedzi pisemnych się wyrażając. Teraz dzieciaki wychowywane są raczej w kulturze słowa „internetowego” używanego przez społeczności wirtualne. A potem dziwią się różni, że dzieciaki piszą na wypracowaniach zdania używając form graficznych czyli emotikonek … Nie zmyślam. Mówię poważnie. Zbitki wyrazowe, zapożyczenia, skrótowość form wypowiedzi i grafika – wracamy do korzeni – pismo obrazkowe się kłania 🙂
Może cywilizacja zatacza właśnie koło? Oki. To może ‚zasejwuję’ moją wypowiedź 😉