Fionavarski Gobelin

Nabrać dystansu. Do tych najważniejszych spraw. Najtrudniejszych. No w sumie do tych, na które nie mam do końca wpływu. Właśnie przeczytałam Fionavarski Gobelin. Ta opowieść zakorzeniła się we mnie. Czytałam potem jeszcze Cobena i Grishama. Ale Gobelin jest we mnie nadal. Piękna opowieść. Wiele z niej z życia. Wiele prawd ukrytych w tajemniczym magicznym świecie Fionavaru. Opowieść o nieustannym dokonywaniu wyboru między Światłem a Ciemnością, między Dobrem a Złem. O tym także, że po przekroczeniu pewnego punktu w imię służenia Światłości można pogrążyć się w Mroku. I o odwadze też jest ta opowieść, o przekraczaniu siebie, swoich wad, swoich niedoskonałości.

I właśnie ta opowieść zawarta w trzech tomach, to także opowieść o nabieraniu dystansu, o dostrzeganiu rzeczy i spraw ważnych, dla których warto podejmować walkę, warto żyć. O optymizmie, który powinien temu towarzyszyć. Tak. Optymizm. Wiara w to, że ważniejsze od wielu negocjacji, spotkań firmowych jest spotkanie w kręgu ogniskowego blasku, zwyczajne rozmowy o mitycznych postaciach, spotkanie przy stole podczas wspólnego obiadu czy kolacji. Ile energii traci się na jałowe dyskusje i przepychanki słowne, w których najwspanialszą umiejętnością jest łapanie za słówka. Ile stresu kosztuje każda strona dokumentacji, wpasowywanie się we właściwy sposób wypowiedzi, słowne manipulacje … to wszystko jednak nijak się ma do szczerego uścisku, przytulenia – szczególnie w czasie najgłębszego smutku, radosnego śmiechu w gabinecie luster i cudnego zachłyśnięcia się zabawowym szałem, gdy kawałek patyka przemienia się za sprawą wyobraźni we wspaniałego rumaka czy czarodziejską różdżkę. Tu życie i tu życie. Wybór należy do mnie. Jaką nicią wpiszę się w Gobelin czasu…

Autor

Jaskóła

Cóż można powiedzieć o Jaskółce - że czarny sztylet, że ruchliwa, uśmiechnięta i ... żywa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.