i jeszcze jedno …

takie drżenie serca mam dziś. Skąd się bierze – nie wiem dokładnie. Ale przejmuje mnie i radość, i troska, i smutek. Dziwne zestawienie. Ale tak właśnie jest. Wybuchłabym płaczem i jednocześnie skakała z radości. Kiedy myślę o życiu, swoim życiu i innych, o niepowtarzalności życia, chwil, które się na nie składają, przejmuje mnie wzruszenie. I zaraz powraca w myśli moment narodzin Staszka – bycie świadkiem i uczestnikiem początku czyjegoś życia. Trudno to słowami nazwać. Nie umiem. Życie mnie zachwyca, dbałość i zabieganie o jego jakość (nie koniecznie materialną), obserwowanie jak rośnie 🙂 i jak się starzeje, jak się rozpoczyna i jak się … kończy. I dziękuję, że mogłam uczestniczyć w obu tych momentach, tych najważniejszych chwilach. Hmmm … tak w przededniu narodzin Nieba.

Autor

Jaskóła

Cóż można powiedzieć o Jaskółce - że czarny sztylet, że ruchliwa, uśmiechnięta i ... żywa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.