jak zimowy wiatr

Jakoś tak jest w życiu moim (a może nie tylko moim), że dopiero jak się coś traci, to w pełni, we wszystkich barwach widzi się, dostrzega ważność tego, co było. Tak jest. Smutkiem jestem otulona, gdy spoglądam na siebie właśnie w ten sposób. Ceni się to, co się traci.

I myślę sobie: kim mam być, jaka mam być, aby pozostać sobą, a może bardziej znaleźć siebie, lubić siebie, być z siebie zadowolonym niezależnie od opinii innych. Gdzie mam się udać, aby nie zatracić się w codzienności między 5.30, gdy dzwoni mi budzik, a 23.30, gdy zamykam oczy przytulona do poduszki? Miejscem mojej ucieczki zawsze są góry, zawsze. Ale nie zawsze mogę tam być. W moim sercu noszę miłość, ale gdy tak się jej przyglądam, to jakby trochę wypłowiała. Jak dbać o to co w sercu, aby się nie zestarzało, nie wyblakło, aby dojrzewało, by było świeże?

Takie wielkie marzenie mojego serca, aby żyć radosną pełnią życia, aby się chciało ubarwiać codzienność drobnymi, ale prawdziwie dobrymi chwilami, aby był przy mnie człowiek, który to rozumie, czuje, słucha. „Samotność to taka straszna trwoga” śpiewał Rysiek. Przejmująca do szpiku kości, jak zimowy wiatr, jest samotność. Nic to jednak. Trzeba zarzucić plecak na plecy i iść dalej, w cieplejsze klimaty.

Autor

Jaskóła

Cóż można powiedzieć o Jaskółce - że czarny sztylet, że ruchliwa, uśmiechnięta i ... żywa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.