jesień idzie …
Szkolny Tymuś z zaangażowaniem rysuje herb swojej klasy. Marta z lekkim ociąganiem siada do zadań z matematyki. Poszli do szkoły. Marta opiekuje się Tymkiem – to jej misja :). Kłótnie na porządku dziennym, ale i ręka wyciągnięta na zgodę – to norma. Docierają się. Kochają i nazywają głupkami. Bawią się zapamiętale Lego i oglądają wspólnie bajkę. I obydwoje oczekują pojawienia się trzeciego dzieciaczka-cudaczka.
Ostatnio bardzo często, gdy wracam z pracy do domu, gdy siadamy do obiadu, gdy spędzamy wspólnie czas, i nawet gdy każdy robi coś swojego, tak bardzo cieszę się, że jestem tu i teraz, że żyję w swoim czasie, z tymi właśnie ludźmi dookoła, że udaje się tworzyć ten gobelin mojego życia przeplatany tak wieloma kolorowymi nitkami.
A za oknem chłód i liście już żółkną. Kasztany przygotowują się do opadania. Kiedy pojawia się słońce, z lubością wygrzewam się w jego promieniach, mrużąc ze szczęścia oczy. Jakież to przewrotne a może pocieszające – tak bardzo szczęście przeplata się ze łzami, codzienność z niezwykłością chwili. Jak nitki w gobelinie.
Tato, jak wygląda jesień w niebie?