jesiennie wydzieranki

Piękny weekend za nami. Cudne ciepłe słonko powoli przemalowuje świat w jesienne barwy. Aż przyjemnie i miło popatrzeć.

Siedzę na pomoście i uspokajam myśli. Dzielę sprawy na ważne i na takie, za którymi trzeba, a nawet należy zamknąć drzwi po 6 godzinach i nie wracać aż do dnia następnego. Uspokajam oddech.
Ostatnie dwa tygodnie tak szybko „śmignęły”. Wiele nowości, z którymi radzę sobie jak umiem, nic nie jest takie jak się wydawało, że będzie. Codzienność zaskakuje – raz pozytywnie raz negatywnie. Jest różnorodność.

A dziś wieczorem zmęczona karmiąc Staszka, którego jęków znieść czasem nie sposób, myślę sobie, że choć nie mogę iść teraz w góry, nie mogę jeszcze na dłużej opuścić domu i domowników, to wytchnienie i radość daje mi codzienna jazda rowerem, spacery ze Staszkiem, poranne dwie godziny z kubkiem kawy, czasami przy kawałku dobrej lektury, często sama w kuchni, poranny prysznic. Wygląda to trochę jak wydzieranie z dnia czasu sam na sam ze sobą … ale czy to ważne. Ten czas jest na tyle ważny, że może być nawet wydzierany, byle był.

Napisz komentarz