Dobijam do połowy wakacyjnego czasu.
Uczę się odpoczywać.
Uczę się mówić na co mam ochotę, czego chcę i oczekuję.
Nazywać swoje uczucia i emocje.
Słucham ciszy i tego, co w niej słychać 🙂
Słucham języka Staszkowego.
Szkole w cierpliwości, co pozwala odkrywać ile potencjału mieszka w zwykłym przeżywaniu dnia.
Chodzę szlakami, ścieżkami, duktami.
Nic nie zdobywam.
Realizuję małe wakacyjne marzenia.
O mrożonej kawie w towarzystwie siostrzanym.
O smażonym serze z kufelkiem piwa Holba w czeskim Paprsku – bezcenne po wędrówce.
O chodzeniu boso po trawie.
O …
Daję się zaskakiwać niezwykłością chwili.
Wracam do fotografowania.
Wracam do … siebie.