Przyszła do mnie piosenka SDMu.
I myślę sobie, że to jakaś puenta jest myśli moich ostatnich.
Myśli o sobie, o innych, o moich dzieciach, o Krzychu, o Bogu.
Miłości nam trzeba. Zawsze. Na co dzień. Zwyczajnie.
Bez niej to bieda straszna i źle.
I skarbem jest wielkim doświadczać jej, i największą moją (i Twoją) sprawą jest dawanie jej i pozwalanie sobie na przyjmowanie jej (a to o niebo jest trudniejsze). W gestach, słowach, w ciszy, we łzach. W cierpliwości i w zrozumieniu. W akceptacji i w walce.
I to nie są wcale wzniosłe słowa.
Miłość – tego nam, jak powietrza trzeba do życia.
Miłości się uczę
jak pierwszych kroków
bo ona jest wieczna
i niesie nam spokój
Z miłością się budzę
zawsze w stronę światła
a ona wciąż cierpliwa
choć nigdy nie jest łatwa
Z miłością się zmawiam
nie ja pierwszy
bo miłość choć krucha
jednak zwycięży
Z miłością się zmawiam
jak pszczoła z miodem
i niosę bukiet wierszy
ja mały śmieszny człowiek
Z miłością się zmawiam
przeciw śmierci
na ten czas życia
czas kaleki
Krwią z serdecznego palca
list piszę przeciw śmierci
i zawieram życiowy mój
pakt o nieagresji
Z miłością się zmawiam
na złe i dobre
i choć wkoło śmierć
inaczej nie mogłem
Z miłością się zmawiam
wciąż przeciw śmierci
ja mały śmieszny człowiek
z bukietem polnych wierszy