obserwacje autobusowe

Wsiadam do autobusu. Jadę. Dziś towarzyszą mi jazzujące kobiety. Zanurzam się w muzykę myśląc, że to jest jedna z najcudowniejszych rzeczy na świecie – muzyka i umiejętność, dar, talent śpiewu.

Obserwuję ludzi. Na Ogrodach zamieszanie duże – jedni wysiadają inni wsiadają. Wśród czekających na przystanku dziewczyna na wózku – świetnie ubrana i uczesana. Gdyby mogła stanąć na własnych nogach nie jeden by się za nią obejrzał. Ale teraz też patrzą – tylko, że ukradkiem …. facet koło budki przystankowej miętoląc ćmika w ustach rzuca ukradkowe spojrzenia w jej stronę, lekko nieśmiałe, kobieta kilka kroków dalej niby na nikogo nie patrzy, ale mierzy wzrokiem dziewczynę na wózku – nie wiadomo czy zazdrości jej ciuchów i wyglądu, czy lituje się nad kalectwem.

I przypomina mi się wczorajsza rozmowa z Anią i Krzyśkiem o nietolerancji Polaków, o „polaczkowatości”, o zasadzie „ja nie mam, ale Ty też mieć nie będziesz”. Ech, kiedy tak patrzę na ludzi na przystankach – ilu z nich „mierzy wzrokiem”, ilu z nich ma zazdrość wypisaną na twarzy, ilu z nich jest z tego powodu tak bardzo nieszczęśliwych, ale nieświadomych tego … cóż pozostaje – uśmiechnąć się i robić swoje – pokazywać dzieciakom, że możemy funkcjonować w swojej odmienności i inności obok siebie, że nie musimy przekonywać świata o swojej wyjątkowości …

Napisz komentarz