Zaskoczyło mnie to, ale … lubię swoje zmarszczki na twarzy.
Szczególnie kiedy się uśmiecham.
Jest ich coraz więcej.
Każda nowa to znak upływającego czasu, ale bardziej nawet tego, co z tym upływem się wiąże.
Wielość doświadczeń, przeżyć, dokonanych wyborów, wypitych kaw, serdecznego śmiechu, łez.
Życie moje odbija mi się na twarzy.
I po prostu to lubię.