Z dobrymi ludźmi trudno się rozstawać… tak, jak z dobrym czasem, czy dobrą książką. Przyszłość bez nich wydaje się szara, trochę nijaka, niepewna. Ale dobro ma przecież tą właściwość, że zostaje w człowieku, co więcej pomnaża się, rozmnaża się i namnaża się. Smutek smutkiem, żal żalem, ale trzeba iść do przodu i to jak najlepiej się da i to dobro, które się otrzymało rozdawać dalej :).
Tak sobie myślę, że skoro we mnie jest zbyt wiele czasami wątpliwości i zbyt mało wiary, że mam w sobie ten potencjał, który pozwoli podjąć wyzwanie, to trzeba mnie pchnąć, postawić w sytuacji, w której będę musiała wybrać. I stało się. I dzieje się. A co mi tam. Przecież nie będę dreptać w miejscu, bo życia nie poznam i nie doświadczę.
Prolog dnia codziennego … modlitwa poranna.
A tu drobiazg dla wszystkich dobrych ludzi, dla przyjaciół … dziękuję Wam.
Spotkamy się kiedyś u studni….