Nad człowiekiem. Nad życiem.
Jak precyzyjnie i doskonale nas stworzono.
Oczywiście nie jesteśmy perpetum mobile – nie to ma się zmieścić w słowie „doskonale”.
Tak wiele komórek, procesów, współpracy, wpływów i przepływów.
Obejrzałam niedawno z Martą film Cud życia. I mój zachwyt sprzed 17 lat nie osłabł. Nasilił się – teraz kiedy wiem jak proces kształtowania się życia przebiega, jak go odczuwałam i nadal odczuwam, choć już fizycznie dzieje się poza moim ciałem. Fizycznie. Psychicznie związana jestem na zawsze z Martą, Tymciem, Staszkiem. Uczestniczyłam w kreacji 🙂 – no przyjemnie było 😀
Cały człowiek – jego ciało, psychika, funkcjonowanie – zachwyca mnie i przytłacza jednocześnie. Tak bardzo przecięz skomplikowani jesteśmy. Tacy delikatni jesteśmy, łatwo zaburzyć procesy, a jednocześnie tacy silni, że żyć potrafimy pomimo wielu braków.
I zadziwiające jest jak bardzo na wszystkie fizyczne, biologiczne i chemiczne procesy mają wpływ miłość i jej brak – nienawiść.
Nie obejmuję tej doskonałości swoim umysłem. Pochylam głowę w uznaniu i zdumieniu.