Uśmiechnij się.
Ile razy sama sobie czy innym dokoła mówię najpierw o pozytywnych i dobrych rzeczach, a potem dopiero o negatywnych czy trudnych?
Nie wiem na ile to zmiany hormonalne, na ile sytuacja życiowa, a na ile jeszcze położenie ziemi względem słońca czy przypływ albo odpływ (a może jednak księżyc?) wpływają na zwiększoną aktywność negatywnych myśli jaką u siebie obserwuję. Przekłada się to niestety na marudzenie, czepianie się i brak wdzięczności. Nieznośna się robię. Ale na moje szczęście jeszcze to widzę i przeszkadza mi to.
Staję przed lustrem i przyznaję patrząc sobie głęboko w oczy: Uśmiechnij się. I nie lękaj się tylko stawiaj żagle. I płyń pewnie i odważnie, bo nie warto żyć inaczej.
Dlatego tu i teraz piszę, że:
jestem dumna z Marty, że jest pozytywnie myślącą licealistką i pokonała drogę od totalnego bezwładu do pełnej sprawności (zamiast myśli: ale czy zda maturę???),
jestem dumna z każdej strzelonej przez Tymka bramki, z faktu, że gra sam z siebie ze słabszą drużyną, aby było nieco więcej zdrowej rywalizacji i dobrej zabawy sportowej (zamiast myśli: co go tak ciągle wszędzie nosi???),
jestem dumna ze Staszka, że dzielnie zasiada na fotelu dentystycznym i nie zamyka szczelnie buzi (zamiast myśli: i znowu kłopot będzie bo dziura w zębie!).
Jestem dumna … lista okazuje się być długa.
Dobranoc.