wpis 524

I o czym to ja chciałam …
A tak. O myśli, która przyszła dziś do mnie: „Teraz chciałabym na chwilę usiąść”
I dogoniła ją inna myśl: „Tylko po co? Aby zwyczajnie posiedzieć? Przecież Ty nie potrafisz!”
Ot i właśnie. Posiedzieć, coś tam na fejsie poczytać, pocztę sprawdzić, rzucić okiem na to i na tamto. Ech – jak tak o tym myślę, to szkoda czasu przecież. Ja wiem, że czasami trzeba się ponudzić, podłubać palcem w nosie, posnuć się bez celu. Tylko coś już jest nie tak, kiedy mam wrażenie, że czas ucieka mi przez palce, rozpływa się, że marnie go trawię – mówiąc dosadnie. Kiedy nie potrafię się nim cieszyć i tak naprawdę nie wiem, po co ja chcę posiedzieć, w jakim celu chciałabym nic nie musieć w danej chwili robić. Jeśli nie potrafię cieszyć się chwilą nudy, nic-nie-robienia, to na nic mi taka chwila. Jeśli siadam, aby sobie potem wyrzucać, że usiadłam, a przecież mogłam to, czy tamto – to conajmniej w głowę puknąć się powinnam. Co niniejszym czynię.

Z każdej chwili – dłuższej i krótszej – czy to odpoczynku czy pędu, chcę się cieszyć.
Czasu jest tak mało każdego dnia, że warto dobrze nim gospodarzyć, nie tracić na marudzenie, zamartwianie się i użalanie nad ciężarem losu lub brakiem lekkości bytu czy zazdrosnym spoglądaniem wkoło, że inni to mają lepiej …
Bo w życiu wszystkiego mam na daną chwilę w wystarczających ilościach – kwestia doboru składników i tworzenia odpowiednich warunków. No i dostrzegania.

Ot co.

Autor

Jaskóła

Cóż można powiedzieć o Jaskółce - że czarny sztylet, że ruchliwa, uśmiechnięta i ... żywa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.