z zapisków górskich

Piątek 14 mają. Komórka nie chce rejestrować moich słów z podróży – dlatego spisuje na kartce. Siedzę w schronisku. Dla rozruszania kości poszłam na spacer na godzinę. Potem się rozpadało. Przez moment dzisiaj było widać góry i to co pod nimi. Tylko chwilę. A tak to chmury i ja w chmurach. Widoczność najwyżej na 10 metrów. Ma to swój urok, ale wędrówka w takiej pogodzie do przyjemnych nie należy, raczej jest tajemnicza i trudna. Jest chwila po 15, w jadalni gwarno i wesoło. Pamiętam jak robiliśmy tyle hałasu, co dzieciaki nocujące dziś w schronisku. Ale to jest taki fajny hałas bez kurwowania i innych przekleństw.

Zanim wyjechałam miałam różne wersje na spędzenie czasu w Beskidach. Nie zakładałam jednak wersji tak bardzo niepogodnej. Musiałam sobie przypomnieć po co tu jestem, że to mój czas i nie warto rezygnować z niego z powodu mgły czy deszczu kiedy jest się na wysokości 1100 m.

Siedzę w jadalni i łapię strzępki prowadzonych rozmów. Mimo niepogody trochę ludzi jest w schronisku. Włodek – przewodnik górski (jak się domyślam) najbardziej lubi Bieszczady i to te ukraińskie. Na Babiej górze był 100 razy 😉 Uśmiecham się pod nosem. Ale z pewnością to człowiek z darem opowiadania szczególnie przy ognisku i kominku. Gra na harmonijce. Ma ten specjalny tembr głosu zarezerwowany dla bajarzy. Prócz przewodnika i dzieciaków poznałam wczoraj Czecha który w górach jest od 22 kwietnia i dotarł na Rycerzową z Masywu śnieżnika! Niesamowity człowiek. Świetnie opowiada w języku polsko czeskim 🙂 Przeszdł cały szlak św Jakuba w latach 2003-2008.

Tak dobrze jest spotkać ludzi gór. Bo góry to nie tylko chodzenie z Góry na dół i znów do góry. To schroniska, ludzie, zmęczenie, wytchnienie jakie niesie woda i widoki. W górach czuje jaka jestem mała w tym świecie ale nie jest to dla mnie przytłaczające.

Wiele spraw i ludzi przyniosłam w góry. Tu na szczytach można oczyścić myśli. Gdy wieje wiatr. Góry z całym swym ogromem i nieprzewidywalnością pozwalają nabrać dystansu do siebie, swoich wad, do innych i ich spraw. Tak. Moje życie jest na szlaku. Nie mam tylko mapy poza sercem i intuicją. I musi mi to wystarczyć do właściwego wybierania dróg na rozstajach.

Autor

Jaskóła

Cóż można powiedzieć o Jaskółce - że czarny sztylet, że ruchliwa, uśmiechnięta i ... żywa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.