zachwyt

Dwa miesiące temu lipa pachniała tak intensywnie, że przystawałam zadziwiona. Pszczoły uwijały się jak w ukropie 🙂 Cudowna muzyka dobywała się w wieczornej już porze z korony drzew lipowych. Dziś wiał silny ciepły letni jeszcze wiatr i padał deszcz pachnący letnim powietrzem. Mimo, iż wędrowałam wówczas, a w sumie biegłam do domu pchając przed sobą wózek ze Staszkiem – zachwyciło mnie to. Podobnie jak popołudniowa frappe czy błękitno-czerwone niebo na horyzoncie.

Móc zachwycać się zwykłymi-niezwykłymi sprawami codzienności. Za nic nie chciałabym tego stracić.
Pomagam sobie wyciągać się z dołków.

Obserwuję ludzi przetaczających się przez weekendowe centrum handlowe. Suną sobie w pojedynkę, w parach, w triach i większych grupach. Rozmawiają lub nie. Płyną nad posadzką – jak panienka w szpilkach chyba 20 centymetrowych! Toczą się jak zaniedbany starszy człowiek, który zatrzymał się aby z bezpiecznej odległości popatrzeć jak gram na gitarce.

Chwytam spojrzenia przelotne i te dłuższe nieco. Odpowiadam często uśmiechem.

Zachwycam się zwyczajnym człowiekiem w centrum handlowym … jesteśmy tacy ciekawi kiedy nie dajemy się ponieść fali bylejakości, modom i trendom.

Autor

Jaskóła

Cóż można powiedzieć o Jaskółce - że czarny sztylet, że ruchliwa, uśmiechnięta i ... żywa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.