„Sobotni marcowy dzień, moja mama, dom w Zielnikach, siorki, dzieciaki w liczbie znacznej.
Tak … i lipcowy upalny dzień (już lipiec!). Zielniki zielone, pełne dzieci, pełne życia i … pełne tęsknoty.”
Takich kilka słów napisałam ponad dwa lata temu (!) i nie opublikowałam. Dziś nie straciły na ważności.
Jest październikowy dzień, mama, siorki, dom w Zielnikach i dzieciaki. Tata obecny w wielu wspomnieniach, fotografiach, sercach, przy kominku z kieliszkiem wina, nawet w desce do krojenia chleba. I jest tęsknota.
Ale jest też radość do łez, niespodzianki, Leon w zagrodzie, spełnione marzenia, wspólne wakacje, moc wspomnień.
Są dwa maluszki pod sercami moich sióstr. Jest postarzała już mocno babcia wciąż wojująca z mamą. Jesteśmy. Zielnik tworzymy z naszych osobowości, naszych historii. Zielnik pełen pachnących ziół.
Wielki dar, wyzwanie również.
Dziękczyny za życie. Za miłość.