Łupaliśmy orzechy.
Na makiełki.
Starym „łupaczem do orzechów” z domu w kamienicy na Wildzie.
I po raz kolejny w tym grudniu przychodzi do mnie Tato.
I łupiemy razem orzechy. On tylko na to ma siły.
Ostatnie Święta razem tu na ziemi.
Sześć lat mija.
I babcia do mnie również przychodzi.
Kiedy kompot z suszu przygotowuję.
Próbujemy we dwie.
Mam nadzieję, że Ci smakuje…
Żyję. Idę. Wspominam. Ocieram łzę. Idę dalej.
I dziękuję. Za obecność.