Wczoraj w kuchni i w całym domu zresztą pachniało czarnymi porzeczkami.
Dziś morele. A za oknem do niedawna oszałamiająco pachnąc kwitła lipa.
U teściówki pachnie wiśniami, bo uprawia przetwórstwo dla Jaskółek, co by na zimę miały soki i dżemy.
Uwielbiam lato za bogactwo smaków, zapachów, kolorów.
Od czasu do czasu zabieram się za przetwarzanie owoców. Lubię to. Rozpiera mnie wówczas duma. Ale też w zaprawianiu jest coś może i magicznego. Obierasz, wrzucasz do garnka, gotujesz wg receptury, dodajesz zaangażowanie, szczyptę radości, twórczego podniecenia. A potem zamykasz to cudo w słoiku. Kiedy otwierasz w jesienny czy zimowy dzień lub wieczór, to jakbyś uwalniał zaklęcia zamknięte latem. Kawałek letniego słońca i ciepła.
Podobnie jest z pieczeniem. Ale nie zamykam ciast w słoikach 😉 Ostatnio popełniłam Czekoladowe ciasto drożdżowe z kawałkami czekolady i truskawkami
Pyszne. Choć może nie wyszło mi tak jak pani Dorocie. Ale bardzo smakowało. Spróbuję jeszcze raz. Bo już sezon na świeże truskawki przemija. A w kolejce czeka również Drożdżowy wieniec z dżemem jagodowym. Poczeka, aż kupię jagody. Albo po prostu zamiast dżemu jagodowego dodam świeżego dżemu z czarnej porzeczki. No i się zobaczy, a raczej posmakuje, co to za cudo. Ostatnio mam wielką ochotę na ciasta drożdżowe.
Postanowiłam również zrobić ulubione dżemy z moreli i czarnej porzeczki. No to robię.