przemyślenia autobusowe

Kilka obserwacji autobusowych ostatnich dni:

Jesteśmy roszczeniowi – oj i to bardzo, i do tego wpadamy w dwie skrajności: albo walczymy o swoje albo milcząco wyczekujemy, aż ktoś zgadnie na czym nam zależy …… mówić bez złości i pretensji – to chyba mało popularne i praktykowane. Straciłabym ostatnio prawie palce u stóp nie mówiąc już o poobijanych nogach, gdybym nie umknęła przed kołami wózka inwalidzkiego, na którym głośna i nieprzyjemna kobieta domagała się w sposób nagły i nieoczekiwany miejsca w busie. Rzecz jasna – zrobiłabym to miejsce, ale … o wiele życzliwiej i z wielką chęcią, gdyby owa Pani nie najeżdżała na moje nogi nie czekając, aż się przesunę. I wówczas dotarło do mnie, że bardzo wiele wysiłku kosztuje czasami obiektywny punkt widzenia … kiedy siedzę na wózku myślę sobie: „Czy oni nie widzą, że wchodzą do busu, żę nie mogę chodzić, nie mogą się przesunąć?”, kiedy pcham wózek dziecięcy myślę podobnie, a kiedy czytam gazetę pochłonięta ciekawym artykułem myślę: „Czy nie mogą po prostu powiedzieć przepraszam?” Tak. Wyrozumiałość to cecha, której w kontaktach społecznych w autobusie, wielu brakuje.

Bardzo spodobał mi się artykuł – wywiad z Janiną Ochojską.  Żadnego użalania się, żadnej roszczeniowej postawy, żadnych sentymentów. Cała na przód, bez ulgi z uwagi na niepełnosprawność. Jest to pierwsza osoba, z ust której usłyszałam „Moja niepełnosprawność jest moim dobrym losem”. Przy takich słowach zmienia się optyka na świat i na siebie samego o jakieś 180 stopni.

I na zakończenie myśl zamykająca moje dzisiejsze rozważania „Lepsze jest wrogiem dobrego”. I tego sobie i Tobie życzę, aby pragnąć dobra dla siebie i dla innych, i nie dać się złapać w pułapkę, że ciągle można mieć, zrobić coś lepiej. Uciekajcie od myśli: „jest dobrze, ale może być lepiej”. Zatrzymajmy się i delektujmy stwierdzeniem „jest dobrze”. To wcale nie takie proste.

Napisz komentarz