Tatko

Mój Tatko … staję zamyślona nad jego łóżkiem w szpitalu. Idziemy na układ – ja, my którzy tworzymy świat poza szpitalny jesteśmy odpowiedzialni za pozytywne myślenie, za modlitwy, za dobre myśli, Tatko – za iskrę życia w sobie, za nadzieję. Wywołuje to uśmiech na twarzy Taty.

Rozmawiamy, przekomarzamy się, próba sił …

Wiem, że jesteś słaby, że sił Ci brak, że boli, że nie masz takiego komfortu życia jaki byś chciał, ale … wiara w życie daje siłę, w to jedno jeszcze wierzę, o Bogu mówić nie potrafię. Nie poniosę Tato za Ciebie bólu i trudu choroby, cierpienia, ale mogę, na ile potrafię, ponieść Ciebie :). Nie, nie załamuję rąk patrząc na Ciebie. Ciągnę Cię w stronę życia – tak jak potrafię. Mówisz, że sobie bez Ciebie poradzimy … pewnie tak … tylko wiesz są dziury, których nie da się niczym wypełnić, takie puste miejsca … a Twoje jest jeszcze pełne Ciebie. I mam takie ciche życzenie, aby tak jeszcze zostało, abyś był tu blisko, gdzie można się do Ciebie przytulić, gdzie można porozmawiać i pośmiać się do łez.

Tato

Autor

Jaskóła

Cóż można powiedzieć o Jaskółce - że czarny sztylet, że ruchliwa, uśmiechnięta i ... żywa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.