wielość zdarzeń

Wielość zdarzeń – jeden dzień.
Rankiem w drodze do pracy słyszę wyraźnie delikatny i piękny śpiew słowika.
To pozytywnie nastraja, ale wywołuje też zdziwienie – wszak mamy styczeń!

Jadę wieczorną drogą, mijana przez wiele samochodów.
Moja głowa jest pełna myśli o babci.
A ona sama trzyma się życia na pół gwizdka, ale się trzyma.
I myśl przelotna, schwytana w dłoń: żałuje się tylko tego, czego się nie zrobiło.
Zatem mniej gadania więcej działania.

Rozmowę z siostrą przerywa mi telefon od Marty.
Cudowna wiadomość.
Jestem mamą młodej, bardzo młodej kobiety.
Jestem wzruszona.

4 komentarze

  1. faktycznie wielość:

    U mnie w ogrodzie kwitnie stokrotka, a koledze urodziła się córeczka – dzisiaj 🙂

    8 stycznia, 2014
  2. Aga K.:

    Wczoraj w drodze do szkoły też słyszeliśmy piękne trele jakiegoś ptaszka. Jedno na myśl mi przyszło i mówię do syna: „normalnie, wiosna!” 😉 . Pomieszało się w tej przyrodzie. Choć ja nie mam nic przeciwko.
    Aśka tak momentami piszesz, że mnie ciekawość zżera ;). Mogę się tylko domyślać… a jeżeli dobrze myślę, to gratuluję :).

    9 stycznia, 2014
  3. Jaskoolka:

    Aga 🙂 – nie powiększamy rodziny – to tak żeby rozwiać wątpliwości. A piszę „momentami” – bo chcę właśnie te zatrzymać na dłużej 🙂

    10 stycznia, 2014
  4. Aga K.:

    Nie to miałam na myśli hi hi, ale nic to 😉

    13 stycznia, 2014

Napisz komentarz