Wigilia Paschalna

Święta tuż tuż.
Bazie, tulipany, koszyczek, sernik i babeczki, mazurki Teściówki, malowanie pisanek.
I Wielka Sobota z Liturgią Światła i Słowa.
Ten jeden wieczór w roku, kiedy biorę udział w Wigilii Paschalnej jest „siłodajny”, „odwagodajny”, głęboko radosny.
I tak jak Wigilia Bożego Narodzenia to czas rodzinnego spotkania, ciepłych słów, przytuleń, przebaczenia sobie wzajemnie, czas życzeń i kolędowania, tak Wigilia Paschalna to spotkanie z Niebem. Osobiste, choć we wspólnocie. To przebaczenie samemu sobie, próba pokochania siebie.  To spotkanie dzięki, któremu wiem, że nie jestem sama. Że w sprawach, którymi trudno dzielić się z innymi przez banalność słów, zawiłość myśli i niewyrażalność uczuć, nie jestem sama. Doświadczyłam tej obecności, czuwania, wsparcia. I nie ma to nic wspólnego z unoszeniem się 5 cm nad ziemią. To bardzo osobiste, wewnętrzne przeżycie. Wiara w to, że jest Ktoś, kto kocha mnie pomimo wszystko – pomaga. Pozostaje tylko kwestia zaufania.

Wigilia Paschalna pozwala mi wierzyć, że cierpienie, że nawet śmierć można przeżyć i żyć dalej, jeśli się kocha. Że mimo, iż bardzo trudnymi, krętymi, nieoczywistymi i szarymi ścieżkami przebiega życie, to jest w tym sens. Że nic nie dzieje się bez przyczyny. Że w życiu – tym codziennym – niejednokrotnie przechodzę przez cierpienie, przez moje drogi krzyżowe, aby zwyciężyć albo zginąć. Od moich wyborów zależy, jak będzie biegła droga mojego życia. O od tego czy potrafię pomimo strachu, smutku, zwątpienia, zniechęcenia, lenistwa pójść drogą, która choć trudna będzie dla mnie dobra. I najtrudniejsze o czym przypomina mi Liturgia Wielkiej Soboty – że jeśli tylko zaufam, otrzymam bardzo konkretną pomoc. Niebo działa wieloma kanałami.

I wracają do mnie coraz częściej słowa „Musicie od siebie wymagać”. Amen.

Napisz komentarz