Wsi spokojna, wsi wesoła
Masłowiczki. Początek lipca 2016. Stary dom pod starą lipą. Pewnie ponad stuletni. I my w nim.
Jedne z najpiękniejszych wakacji.
Pola, łąki, domy porozrzucane o pół kilometra od siebie, owce na pastwiskach.
Maliny, grzyby, jagody.
Wycieczki codzienne gdzieś hen przez pola.
Piłkarska liga rodzinna.
Zaangażowane nastolatki, ubawione średniaki.
Dobry, choć wcale niełatwy czas.
I pomimo wrzawy jaka panowała, emocji jakie ponosiły i sytuacji trudnych wiem, że to był bardzo dobry czas zbliżenia się do siebie w codzienności. Pomimo wszystko. Z poranną kawą i świeżo upieczonym ciastem, z bólami nerek i brzuchów, z piętrzącymi się emocjami trzylatka, z Taboo, które wyciskało z nas maksymalnie dużo śmiechu i łez. Wspólne rodzinne wakacje bez lukru, ale za to z miłością 🙂