Zeszyt na marzenia

Marzenia.

One są moim i Twoim motorem napędowym.
Marzenia o chlebie, o talerzu ciepłej zupy, o domu, o ciepłym łóżku, o dobrej kawie, o rodzinie, o przyjaźni prawdziwej, o uśmiechu, o zdobyciu Mount Everest, o wędrówce brzegiem morza, o …

Mam swój zeszyt marzeń. Realny. Zapisany długopisem.
Piszę w nim pragnienia, te wielkie, w których spełnienie trudno mi uwierzyć i te mniejsze, po które chcę sięgnąć.
Zeszyt jest po to, abym sięgała. Aby nie odleciały.
Chwytam je w słowa.

Sięganie po marzenia, dążenie do ich realizacji wiąże się z przekraczaniem siebie, swoich ograniczeń, które najczęściej sama sobie nakładam, ewentualnie, choć rzadziej, inni je nakładają.
Spełnianie marzeń to wychodzenie poza moją strefę komfortu.

Zapisuję więc w zeszycie marzenia. I wiem, że to pierwszy krok, ważny. Najważniejszy jednak jest przede mną. Działać, aby je spełnić.

Marzenia pchają mnie do prawdziwego życia. Bo kiedy przekraczam swoje ograniczenia, aby je spełniać, rozwijam się. Tylko poza strefą komfortu jest prawdziwe życie, w którym marzenia mają szansę zostać spełnione.

Krzyk mew

Przemierzamy trasę Władysławowo-Hel rowerami.
Od rana przyświeca nam piękne wrześniowe słońce na lekko zamglonym niebie.
Kolorowe żagle windsurfingowców na tle Zatoki Puckiej sprawiają, że zastygamy w podziwie.
A gdy marudzenie małoletnich robi się uciążliwe i rośnie liczba ludzi na drodze, uśmiechnięta pani z budki z goframi i kawą sprawia, że wraca humor i dystans do codzienności.

Ale przez wszystko przebija się … krzyk mew.
Pełen tęsknoty i czegoś bardzo nieuchwytnego.
Zaczarowuje mnie. Hipnotyzuje.
Podobnie jak piasek przesypujący się przez palce, gdy siedzę na plaży wpatrzona w bezkresną dal morza.

W drodze na Hel