agrest

Smak dzieciństwa. Cierpki, kwaśny. Ale niewątpliwie jest to smak mojego dzieciństwa. Zbieraliśmy go z kuzynostwem i siostrami na ogródku działkowym u dziadka. Drzewek było chyba z dwadzieścia. Ale najsłodszy, czerwony był pod papierówką, w zawsze zarośniętym narożniku ogrodu. Ten agrest nigdy nie trafiał w ręce babci, która trudniła się przetwórstwem. Czerwony, słodki agrest się po prostu zjadało. Prosto z krzaczka, odrywając jedynie brązowy ogonek 🙂 Continue reading “agrest” »

lato zamknięte w słoikach

Wczoraj w kuchni i w całym domu zresztą pachniało czarnymi porzeczkami.

Dziś morele. A za oknem do niedawna oszałamiająco pachnąc kwitła lipa.

U teściówki pachnie wiśniami, bo uprawia przetwórstwo dla Jaskółek, co by na zimę miały soki i dżemy.

Uwielbiam lato za bogactwo smaków, zapachów, kolorów. Continue reading “lato zamknięte w słoikach” »