„To do” czyli moje DOCAT

Zatwardziały grzesznik. Potępiony. Moralna powinność katolika. Etyczne-nieetyczne. Słowa, słowa, słowa. Pełno słów w listach. Przypomnień, upomnień, wskazówek. Bla bla bla. Wyłączam się. Zamykam uszy. Nic mi po tym. Wszystko zostało już powiedziane.

Teraz czas na działanie. Moje działanie.

Miłosierdzie, dobre i otwarte serce, uśmiech, pokora.
Mniej gadać, myśleć kreatywnie, a najwięcej to robić.
Bo z działaniem zawsze najtrudniej.

I nie truć głowy narzekaniem.

Zupa na Głównym. Ot choćby placek upiec. Plecak podrzucić i kurtkę. Pomóc bez oceniania, bez dobrych rad.
I iść dalej przeżywać swoje własne życie.