Pieśń

Przemierzając Tobiaszowy Dół nuciłam sobie pod nosem „Bo jak śmierć”. Pieśń sama mnie znalazła … po tylu latach. Kiedy ostatnio była na moich ustach byliśmy z Krzyśkiem na Lednicy (rok chyba 1998), śpiewaliśmy w chórze na wzgórzu, spaliśmy „pod rybą”. Pamiętam, że właśnie ta pieśń niosła dla mnie największy ładunek emocjonalny i duchowy.

I tak jest do tej pory – choć tak wiele w życiu się zmieniło, przemieniło, odmieniło. Słowa nabrały tylu nowych znaczeń i bogactwa. Szczególnie ostatnio, kiedy tyle śmierci dokoła.

Zapalam maleńkie świeczki w sercu dla tych wszystkich, którzy są już po drugiej stronie życia, dla tych najmniejszych – dzieciaczków, które zasnęły w maminych brzuchach, aby obudzić się w Niebie i dla tych starszych.

Autor

Jaskóła

Cóż można powiedzieć o Jaskółce - że czarny sztylet, że ruchliwa, uśmiechnięta i ... żywa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.