Niania McPhee

Bielice, dzień czwarty i piąty

Wieczorne oglądanie. W roli głównej Niania czyli Nanny McPhee 🙂 Cudowny i mądry film. Polecam. Wzruszyłam się prostotą przekazu oraz odrobiną magii wplecioną w fabułę, która zdecydowanie się udziela. Film dla rodziców o tym jak rozmawiać z dziećmi, jak wychowywać, jak je słuchać, jak stawiać granice bez krzyku, nakazów i zakazów, bez kar. Film dla dzieci o tym jak dobrze się bawić bez robienia wielkiej rozpierduchy, złośliwości, bicia. Jak rozmawiać z rodzicami. Continue reading “Niania McPhee” »

wakacjowanie cd

Bielice, dzień trzeci

Blok czekoladowy w lodówce. Pierwsza książka już za mną. Staszek-pierdziaszek łaskawie pozwolił na bliskie spotkanie z bohaterami kolejnej książki Cobena. Rozgrywki badmintonowe trwają. Kilka grzybów znalezionych „na górce” suszy się na piecu. Sernik urodzinowy Dziadkowi wręczony. Takie to statystyki bielickie.

Dziennik bielicki cd

Bielice, dzień drugi.

Kowadło. Oczywiste rozpoczęcie wakacyjnych wędrówek. Staszek w chuście też dotarł na górę przesypiając większość drogi pod górkę – spryciarz 😉

Dobrze jest znów wędrować po szlaku, pomimo iż znam na nim prawie każdy kamień lubię dotrzeć na szczyt, na skałki i z nich spojrzeć na Masyw Śnieżnika i na Jaseniky. Nabieram wówczas powietrza ile się da, aby góry wypełniły mi płuca i serce. Góry moje góry.

A dzieciaki zaskakują mnie. Wędrują dzielnie, pomagają mi, wspierają i widzę, że mają w tym wszystkim frajdę. Czasem się pokłócą i wyzwą od głupków i śmierdzieli, ale przeproszą. Emocje w nich – szczególnie w Tymku – buzują i jakoś muszą znaleźć ujście. No, bo przecież trudno jest się nie zirytować, kiedy grając w chińczyka, zostajesz „wywalony” dwukrotnie pod rząd, a byłeś już prawie na ostatniej prostej do wygranej. Jest dobrze. I słońce jest. Czekam tylko kiedy Krzych duszą i ciałem zawita w Bielicach i rozpocznie wakacjowanie pełną piersią. Wówczas będzie już cudnie.

dziennik wakacyjny

Bielice dzień pierwszy.

Jesteśmy. I chmury też tu są. Prawie na tej samej wysokości co my. Przez co pada i pada. Ale nic to. Słuchamy po raz „enty” muzyki Bony, Toto i Lokua. Piękna. Akurat na początek wakacji. Akurat na taką pogodę – choć i do słońca będzie pasować :). Niektórzy zaliczyli już spanko południowe. Inni zdążyli już obejść, czy raczej obiec, cały bielicki opłotowany teren. Chleb dowieźli, coś słodkiego na ząb i reszta zakupów też zrobiona. Zaszywamy się na końcu drogi i … wakacjujemy. Dobre to, oj bardzo dobre. Dziś nikt w góry się nie wybiera, ale na spacer a owszem. Czasami zagląda do nas bardzo nieśmiało i przez chmur powłokę słonko. Może jutro będzie bardziej odważne.