w co się bawić …

U dzieci czasami występuje ten kłopot, że siadają i nie wiedzą w co się bawić. I nie zawsze wynika to z nadmiaru zabawek w pokoju. Czasami, podobnie jak my dorośli, nie mają na nic ochoty, albo zbyt wiele pomysłów przewala się po ich głowach. Ale ostatnio, kiedy zawitała do nas po długiej nieobecności Zosia, dziewczyny nie narzekały na brak zajęć i pomysłów.

Zabawa była przednia – najpierw w kościół (kto się nie bawił w kościół 😉 – generalnie do kazania jest ciekawie, potem zabawa staje się nudna) , potem w dom (cudownie przebrane z dziećmi w chustach i nosidłach dzielne dziewczynki rozkoszowały się domowymi obowiązkami!). Nie zabrakło także tańców – obie tańczą w Małej Wielkopolsce – więc była próba generalna do czwartkowego przedstawienia!W pewnym momencie nawet Tymek został włączony do zabawy jako listonosz. dziewczyny bowiem bawiły się w pracownię „GitaraiBas” i produkowały różne gadżety (np. podstawek pod kubek, pod myszkę) . Tymek to roznosił do adresatów. Kobiety były bardzo obrotne – zatrudnione na umowę o pracę dostawały nawet wypłaty od szefa 😉 … ta …. na koniec wieczoru było jeszcze rysowanie mapy, a potem niedające się wyciszyć rozmowy szeptem 😉 i półgłosem i po mojej interwencji o północy – znów szeptem, aby w końcu umilknąć.

Piękne czasy .. pamiętam jak z siorką bawiłyśmy się w kościół i budowałyśmy zagrody z drewnianych klocków, i huśtałyśmy się na drewnianej huśtawce w domku na Pamiątkowej robiąc zawody – kto ściągnie więcej kapeluszy z wieszaka 😉

I przygotowywałyśmy konkursy dla kuzynostwa, które schodziło się na babcine imprezy. I jeszcze przedstawienia dla rodziców i dziadków – z różnych okazji. Cudnie było. Zawsze wiele się działo. Dobre to moje dzieciństwo było, bardzo dobre.

Autor

Jaskóła

Cóż można powiedzieć o Jaskółce - że czarny sztylet, że ruchliwa, uśmiechnięta i ... żywa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.