góry, moje góry

Siedzę, czytam, chodzę, zwiedzam, rozmawiam, śmieję się i płaczę. Budzę się co rano i za oknem zawsze jest ten piękny widok z górami w tle. Jeszcze tylko 2 dni. Dwa poranki, dwa wieczory, dwa obiady przy bielickim stole. I idziemy dalej. Wracamy do miasta, aby za kilka dni wyruszyć w dalszą podróż.

Kiedy spoglądam w niebo – czy to na szczycie Kowadła, czy przy zbieraniu jagód pod Czernicą czy w Pradze na Hradczanach czy w końcu w rozgwieżdżone niebo nocnych Bielic, myślę o tym gdzie teraz jesteś Tato. I przypominam sobie Twój spokój w podejściu do rzeczy codziennych, niezbyt wiele słów w rozmowach, Twój uśmiech. I zastanawiam się, po co daję się wciągnąć w ten niekończący się pęd życia codziennego. To, co ma znaczenie schodzi na drugi plan, a to, co zajmuje mi tylko 40h z 120h tygodniowo wypływa na pierwsze miejsce, niosąc głównie stres, niezbyt jasne cele, realizację nieswoich pomysłów i przez większość tego czasu milczącą aprobatę i głośno wypowiadane zarzuty i wątpliwości. Ech … i po raz kolejny zadaję sobie pytanie – czego chcę od życia, albo co ono chce ode mnie. I boję się zdecydowanej konkretnej odpowiedzi, jeszcze nie potrafię jej wypowiedzieć.

Autor

Jaskóła

Cóż można powiedzieć o Jaskółce - że czarny sztylet, że ruchliwa, uśmiechnięta i ... żywa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.