łzy same ciekną mi po policzkach
z różnych powodów
smutków
zmartwień
lęków
radości
wzruszenia
jestem szczęśliwa i nieszczęśliwa jednocześnie
szczęśliwa, że:
z kolejnego wypadku (tym razem rowerowego) wyszłam jedynie poobijana,
Staszek zdrowieje,
Marta się uczy (i pięknieje w oczach),
Tymek trenuje (i jest mocno samodzielny),
Krzych mnie kocha i wspiera,
nadal „focę” i mam z tego radość.
nieszczęśliwa, bo:
nadal nie czuję, że robię na co dzień to co bym chciała,
nie wiem czego chcę,
niewiele marzę,
brakuje mi wiary, że finansowo, „pracowo” się poukłada, że wyjdziemy z tego dość krytycznego momentu zwycięsko,
wiele czarnych myśli krąży mi w głowie.
A łzy przynoszą ulgę, uwalniają emocje, pozwalają odetchnąć pełną piersią, aby iść dalej.
No i idę. Jadę nawet na rowerze. Nie dam się przecież tak łatwo.
Za dużo w życiu otrzymałam, aby teraz oddawać walkowerem.
I tego się trzymam. Póki co kurczowo.
Nie śpię, nie wychodzę z domu, nie spotykam ludzi i wymyślam problemy – ale wiem, że to minie i będę się w pełni cieszyć moją Nagrodą :). Twoje wątpliwości też przeminą – jak wszystko, co męczy i wydaje się nie odchodzić. Zobaczysz, że będzie dobrze. Jak człowiek nie jest sam, to da radę 🙂
Dzięki za te słowa. Najtrudniej uwierzyć. Potem już jest z górki 🙂