Mikołaj z dzieciństwa

Kamienica na Pamiątkowej. Nasze mieszkanie – ciepłe i przytulne choć duże. W wieczór przedmikołajkowy zawsze wyciągałyśmy z siostrami największe buty – kozaki jasna sprawa i najpierw pastowałyśmy, a potem szczotkowałyśmy na wysoki połysk. Następnie buty stawiane były przy piecu w kuchni. I tam stały do rana czekając na wizytę Mikołaja. A rankiem przez zimny i długi korytarz biegłyśmy w piżamach, aby sprawdzić co tam w butach znajdziemy. I zawsze coś było. Nie pamiętam co, ale wspominam to radośnie 🙂 i ciepło. Piec kuchenny zawsze rozgrzewał w zimowe ranki. Babcia wcześnie krzątała się po kuchni – swoim królestwie – rozpalała ogień. Dziadek albo tata przynosił węgiel z piwnicy. Na korytarzu było duże lustro i szafka na ubrania i na buty (taka do siedzenia), na drzwiach od pokoju dziadków można było powiesić huśtawkę i huśtać się z zapamiętaniem ściągając przy tym czapki z szafki (kto najwięcej ściągnął a potem wrzucił na swoje miejsce – ten wygrywał). Dobre to były chwile 🙂

Autor

Jaskóła

Cóż można powiedzieć o Jaskółce - że czarny sztylet, że ruchliwa, uśmiechnięta i ... żywa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.