co zrobić z pchającymi się do głowy uprzedzeniami?
pochować po kieszeniach?
słabe rozwiązanie – w końcu i z kieszeni zacznie wystawać – a to obciach przecie łazić tak między ludźmi z wystającymi z kieszeni uprzedzeniami …
zamknąć w komórce na trzy spusty?
i to nie jest trafione – skoro jest do czegoś klucz – to znaczy, że można to otworzyć (nawet jeśli zamknięte „na amen” i na trzy spusty)
zignorować?
hmmmm … całkiem ciekawe rozwiązanie, tylko jak długo można ignorować siebie samego, swoje odczucia z których rodzą się uprzedzenia?
najlepsze co na tą chwilę przychodzi mi do głowy to akceptacja
dokładnie tak – nie inaczej
zaakceptować to, że zachowania ludzi mogą mnie wkurzać i irytować,
zaakceptować, wiedząc, że każdy ma swoje słabości, choć się do nich często nie przyznaje …
zaakceptować i odejść
aby uprzedzenia nie miały szansy się zakorzenić,
aby dać sobie czas na wyostrzenie optyki w innym kierunki,
aby uniknąć zafiksowania się na czyimś zachowaniu, postępowaniu,
aby nie popaść w irytację prowadzącą do gniewu …
powiesz, że to ucieczka
może i tak,
ale kiedy stawanie twarzą w twarz z nadmiarem zadawanych pytań, na które odpowiedzi są oczywiste (jeśli tylko ktoś zechce wziąć na siebie konsekwencje odpowiedzi), jest zbyt obciążające,
kiedy w głowie zaczyna rodzić się niechęć
wybieram odejście, nie podejmowanie rozmowy, nie wchodzenie w zbyt trudne i wiążące relacje
doświadczam zalewania ogromem pytań, za którymi stoi ciekawość i ciekawskość,
czuję się zmęczona odpowiedziami i pseudoodpowiedzialnością, w którą w ten sposób zostaję wepchnięta
i tym zdziwieniem, kiedy coś dzieje się inaczej niżby się spodziewać – jak słowo „kurwa” powiedziane przez trzylatka w towarzystwie starszych pań 🙂
zbyt wiele pytań to niebezpieczeństwo