Gdzie chowacie najwspanialsze wspomnienia? W jakim zakamarku serca, głowy?
Pod powiekami, tam gdzie łzy. Zamykam oczy i mam nieograniczony dostęp do wszystkich tych pięknych chwil, które za mną. Są tam kartki z podróży przez moje życie. Wiele ich, mniej i bardziej ważne. W chwilach rozterek, smutku, ale także niezmiernej radości i w tych zupełnie zwyczajnych, zdarza się, że zamykam oczy, wyhamowuję i sięgam po kartki z dzieciństwa, z czasu kiedy miałam lat 17 i więcej mieć nie chciałam, wspominam pielenie w ogrodzie dziadka i zrywanie pomidorów, palenie ogniska i pierwsze kiełbaski i ziemniaki z ogniska, szalone zabawy z kuzynami, wielkie organizowanie konkursów i zabaw, gdy przychodziły imprezy rodzinne, przedstawienia wystawiane w domu wraz z siostrami, kolonijne przeżycia, wakacje w Połczynie, rozgrywki w badmintona do nocy, pierwszy buziak od Krzyśka, podróżowanie z Grześkiem, początki przyjaźni … i te zupełnie niedawne – Bieszczady z Białą, kawa w słoneczne popołudnie w Bielicach, szalone urodziny Iny … ileż tego! Nie piszę o tych smutnych, trudnych, ale i one są pod powiekami. I będą. I dobrze.
Ja wspomnienia chowam pod lewą łopatką. Naprawdę. Stamtąd zawsze przychodzą, kiedy zaczynam myśleć o przeszłości.