Przyjemny. Właśnie się rozpoczął. Otworzyłam Zbyszkowe wino. Pyszne – porzeczkowo … hmm – nie umiem odgadnąć jaki smak jeszcze wyczuwam … słodkie i mocne. Dom żyje swoim życiem, Staszek śpi, chłopaki oddają się rozrywkom telewizyjnym, Marta pochłonięta jest zabawą w swoim pokoju. A za oknem już wieczorny chłód i mrok (o ile w mieście może być mrok). Jesień. Dziś pierwszy z chłodniejszych dni – póki co jesień była słoneczna, złota i ciepła. Ale i tak jest pięknie. Lubię taki czas jak ten. Wówczas gości we mnie spokój, myśli się układają, odpoczywam, oddycham miarowo. Sączę wino Zbyszkowe i rozkoszuję się wieczorem. Dobrze jest.