15 grudnia to dobry czas na wyznania 🙂
Miesiąc: grudzień 2011
zimowo
iść, nawet kiedy wiatr w oczy …
Tak bardzo ważne jest branie swego życia w swoje ręce … póki tego nie robię, póki nie stawiam jasnych granic innym, którzy chcą podporządkować sobie i swoim celom moje życie, mój czas, moje myślenie, Continue reading “iść, nawet kiedy wiatr w oczy …” »
Pierniczki 2011
Pierniczenie doszło do skutku 🙂 i powykrawaliśmy dziś sporo pierniczków różnych kształtów. Staszek nadzorował prace z pozycji „fotelikowej”. Tymek z Martą – zawodowo – w fartuchach i z zapałem nadawali kształty ciasta które wyrabiałam 🙂
piątek wieczorem
Padam na twarz, ale zadowolona jestem z dzisiejszego intensywnego dnia. Za to weekend zapowiada się spokojnie i z robieniem rzeczy, na które ma się ochotę :), a to nastraja pozytywnie. Dzieciaki zrobiły dziś kartki bożonarodzeniowe własnego pomysłu, jutro mamy w planach pieczenie pierników, odwiedziny na jarmarku świątecznym w szkole u Białej i wycieczkę „only with my man” na małe zakupy prezentowe.
Norah Jones
Przytulnie i ciepło:
marketing progowy
Godzina 16:32. Dzwonek do drzwi. Idę nie mając ochoty na spotkanie z osobą po drugiej stronie. Otwieram, a tam „odstrzelona” kobitka, której momentalnie – w chwili otwarcia drzwi – włącza się głos i trajkoce tak przez 5 minut przedstawiając mi jedyną w swoim rodzaju promocję perfum o cudnym zapachu kwiatu japońskiej wiśni, producenta marek takich jak HugoBoss (wie Pani co to jest???). Continue reading “marketing progowy” »
Mikołaj z dzieciństwa
Kamienica na Pamiątkowej. Nasze mieszkanie – ciepłe i przytulne choć duże. W wieczór przedmikołajkowy zawsze wyciągałyśmy z siostrami największe buty – kozaki jasna sprawa i najpierw pastowałyśmy, a potem szczotkowałyśmy na wysoki połysk. Następnie buty stawiane były przy piecu w kuchni. Continue reading “Mikołaj z dzieciństwa” »
7 lat temu
Spaliśmy u Wiolki w Warszawie. Marta w CZD. Jej różowe baletki z kokardkami postawiła pod łóżkiem szpitalnym – bo przecież jutro Mikołajki. Ostatni to był dzień starej rzeczywistości, poprzedniego wymiaru. Tak mnie na wspominki wzięło przez chwilę. A dziś … dziś Marta była na basenie, sama wróciła (jak co tydzień), wyczyściła buty, bo jutro Mikołajki, przygotowała sprzęt do robienia kartek na plastyce. Teraz śpi. Właśnie – jak dobrze, że można tak powiedzieć – zupełnie prosto – Marta śpi :), śni, oddycha i żyje (i przejmuje się Kostkiem, który jej jutro będzie „dokuczać” – bo pewnie ją lubi 😉
Dobranoc …
for women ;)
Kochane … na dobry początek ponurego (przynajmniej w Poznaniu) poniedziałku: